Przedszkole też uczy!

Zanim zacznę, nadmienię jeszcze, że mieszkamy w Anglii a przedszkole, do którego chodzi D. Jest tylko dla dzieci od 2 do 3 roku życia i tak naprawdę jest czymś między żłobkiem a przedszkolem.

Mały D. Zaczął Nursery 8 miesięcy temu, był wtedy nierozgarniętym, rozbieganym dwulatkiem.

Post będzie o tym, czego moje dziecko się tam nauczyło:

1.korzystać z nocnika/toalety

I to z dnia na dzień! Pewnego pięknego dnia D. wrócił z przedszkola i zakomunikował potrzebę skorzystania z nocnika. W kilka dni odstawiliśmy pampersy zupełnie, bo w nocy i podczas spaceru też potrafił pokazać, że musi siusiu". Przyznam szczerze, że wcześniej wiele razy próbowałam nauczyć synka korzystania z nocnika lub toalety.
 
2.cierpliwości

Moje dziecko to takie niecierpliwie stworzenie, które wszystko chcę na już. To ON pierwszy musi dostać talerz z obiadem, pierwszy musi umyć rączki, wejść do domu itd.

Nieraz w duszy przeklinałam, gdy plątał się pod nogami, a ja szykowałam posiłek. Nie potrafił cierpliwie czekać przy stole. Po kilku tygodniach chodzenia do przedszkola ku mojemu zdziwieniu na prośbę „Usiądź przy stole i poczekaj” po prostu to zrobił.

3. Zainteresowania tańcem/śpiewem/rysowaniem
Wcześniej kredki dla D. Mogły nie istnieć, piosenki dla dzieci go nie interesowały. Dziś mam szufladę wypełnioną pracami plastycznymi. Znam na pamięć Twinkle, twinkle Little star"i kilka innych piosenek, bo mimo swojej słabej mowy mój przedszkolak śpiewa je kilkanaście razy dziennie, wykonując charakterystyczne ruchy, których uczą w przedszkolu.

4.dzielenia się

D. Jako jedynak nie lubił się dzielić zabawkami. Pozwalał bawić się swoimi rzeczami tylko wybranym, kuzynowi, ulubionemu koledze, tacie i jeszcze kilku osobą. Teraz jest lepiej, w przedszkolu z ochotą się dzieli, a nawet pożycza innemu dziecku zabawki przeniesione z domu.

Pewnie znalazłoby się jeszcze kilka umiejętności, jakie D. Zdobył w tym okresie, ale podałam te, które na pewno są zasługa przedszkola.

Oczywiście wszystko ma swoje plusu i minusy wiec, żeby nie było, że pokazuje wszystko w samych superlatywach, to przyznam, że jesienią i zimą był chory więcej razy niż przez resztę swojego życia, wieczny katar kaszel i różnego rodzaju infekcje towarzyszyły nam przez dobre 4 miesiące praktycznie cały czas, nie licząc krótkich przerw.
Uważam, że takie przedszkole to super sprawą zarówno dla dzieci, które lepiej rozwijają się wśród rówieśników i pod okiem pedagogów, ale też dla rodziców, którzy mają dla siebie nieco więcej czasu.

A no i nie pisałam chyba jeszcze, że na słowa „dzieci” i „przedszkole” D. Reaguje przynoszeniem butów i skakaniem z radości.

Do przedszkola D. zazwyczaj śmiga na rowerze lub hulajnodze.

Komentarze