10 rzeczy,które zrobiły ze mnie złą matkę!

ZANIM PRZECZYTASZ TEN POST, SCHOWAJ HEJTY DO KIESZENI I WŁĄCZ SWOJE POCZUCIE HUMORU.


Im więcej udzielam się na forach i grupach dla rodziców, tym częściej dowiaduje się, co robię źle i dlaczego jestem okropną mamą. Oto kilka rzeczy, które koniecznie musisz zrobić, by zasłużyć na to „cudowne” miano.

1. Zagraniczne imię


Ooooo tak, nadanie dziecku zagranicznego, lub obco brzmiącego imienia to zło wcielone i patologia.

Nie ważne czy mieszkasz w Polsce, czy nie, to nic... nawet jeśli twój mąż/partner nie jest polakiem...

Dałaś córce na imię Jessica, Nicola czy Vanessa? Jesteś patologia! Twój syn ma na imię Brian, Dylan lub Colin? Na pewno dałaś mu takie imię, żeby czuł się wyjątkowy, bo nic innego zapewnić mu nie możesz. Przecież ludzie na poziomie dają „normalne”, polskie, klasyczne imiona.... Ziemowit i Genowefa tak pięknie brzmi, a z twojego dziecka będzie śmiało się pół szkoły.

2. Cukier, sok i krowie mleko


Nie jesteś eko? Nie nadajesz się na matkę! Pozwalasz dwulatkowi na słodycze, roczniakowi podajesz do picia krowie mleko na zmianę z Kubusiem? Niszczysz swoje dziecko! Zabijasz je! Wszystko, czego używasz, a nadaje potrawą normalny smak (nawet odrobina soli) robi z ciebie nieodpowiedzialnego rodzica. Nie chcesz linczu? Hoduj warzywa i zioła na ogrodzie z dala od miasta i ulicy, wyrzuć sól i cukier a do picia podaj wodę.


3. Żłobek, przedszkole, opiekunka.


Wracasz do pracy po rocznym urlopie macierzyńskim? Twoje dziecko nie ma cudownej (lub ma pracującą) babci, która się nim zajmie, kiedy ty jesteś w pracy, więc oddajesz dziecko do żłobka. Jesteś bez serca! Jak możesz realizować się w pracy, zostawiając malucha na pastwę pań w żłobku i innych dzieci! Uraz psychiczny gwarantowany. Ok, olewasz żłobek. Znajdujesz super miłą nianię. Jesteś nieodpowiedzialna, dla swojego widzi - misia zostawiasz dziecko z obcą kobietą...a co jeśli je porwie, pobije (to nic, że opiekunka jest sprawdzona) albo nie daj boże, dziecko ją pokocha! Wtedy koniec...gdybyś była „lepszą” mamą dziecko by za tobą tęskniło. Posiedziałaś w domu dłużej i dajesz dwulatka do przedszkola? Bobasa takiego, dzidziusia małego... "rzucasz” do tej dżungli!

4. Przeżute jedzenie i strawione mleko.


Obrzydza Cię obślinione przez twoje dziecko ciastko? Odrzuca Cię od wymiocin twojego nowo narodzonego maluszka, a może od tych słodkich kupek? W takim razie albo go nie urodziłaś, albo nie masz za grosz instynktu.

5. Halloween.


(Bardziej dotyczy mam, które tak jak ja nie mieszkają w Polsce)

Obchodzisz Halloween, stroisz dom, przebierasz dziecko za słodkiego wampirka i zbieracie cukierki. Jak możesz obchodzić to pogańskie (nawet jeśli nie jesteś katoliczką) okultystyczne,satanistyczne święto! Taką zabawą ściągasz na siebie i swoje dziecko „złe moce” i nawet osikana pielucha i przełamanie (chyba tak się to nazywa?) dziecka nie pomogą!

6. Masz dosyć.


Masz dosyć swojego dziecka? Chcesz je wysłać na marsa, chociaż na jeden dzień? Kolejny dowód na to, że jesteś okropnym rodzicem. Jak możesz mieć dosyć takiego słodkiego aniołka? No nic, że od dwóch lat nie przespałaś nocy, bo najpierw kolki, później zęby a teraz bunt i bóle wzrostowe? Powinnaś nosić dziecko na rękach całe noce z uśmiechem na twarzy...przecież to twój cud.

7. Masz pasje.


Jeśli dzieci nie są twoim jedynym tematem rozmów i masz swoje hobby, któremu oddajesz się w wolnych chwilach to no cóż...albo masz za dużo czasu, albo zaniedbujesz dzieci... W wolnych chwilach to powinnaś prasować lub z pasją układać klocki z maluchem.

8. Dobrze wyglądasz.


Co tu dużo mówić...makijaż pewnie zrobiłaś, zamiast dać dziecku śniadanie. Pojechałaś na zakupy i kupiłaś sobie buty? No jak to sobie? A dziecku to co? Na pewno potrzebuje 5 par słodkich kapcioszków. Ćwiczysz? Jak ty możesz przecież twoja obwisła skóra, rozstępy i +10kg to piękny dowód na to, że jesteś mamą!

9. Facebook, Istagram, Blog.


Krótko. Zamieszczasz zdjęcia dziecka? Piszesz o nim? Prowadzisz bloga o waszym życiu? To czyste zło! Narażasz je na pedofilie i porwania!

10.Wychodzisz.

Rzecz jasna, póki to plac zabaw,masaż (niemowląt oczywiście) lub zakup to nie ma sprawy, ale jeżeli zostawiasz dziecko z tatusiem i idziesz sama na kawę,drinka (o bosz! Jak możesz pić), a nawet spacer to jesteś wyrodną matką.







Komentarze

  1. Co do cukru to u nas w PL go zabroniono w sklepikach i nie ma niczego z cukrem Nawet umownie przyjeto by nie dawac dzieciom słodkiej herbaty do szkoły heh Twoj post mowi prawdę a najgorsze jest to że ludzie zajmują się cudzym zyciem nie tam gdzie potrzeba bo jak potrzebujesz prawdziwego wsparcia to udają że nie widzą albo będą kopać leżącego

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym zakazem to może i pomysł dobry ale sama realizacja to parodia:(

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja powiem co myślę, a co się będę :). Zgadzam się z większością Twoich postulatów, świetnie to ujęłaś, ale jak widzę że dziecko w przedszkolu, które ma na imię NiCola albo Brian, to mam to ochotę czytać dokładnie jego imię tak, jak jest napisane. Mieszkam w Polsce i naprawdę uważam, że Ziemowit to piękne imię, a Kvein to imię zza oceanu i niech tam pozostanie. Ja osobiście nie znam żadnego Brytyjczyka czy Amerykańca, który nadał dziecku imię Dobrusia, a my wiąż z tym kompleksem zachodu. Imię Colin ok, ale z Genowefy każdy się śmieje- to mega prostackie. Powiedzmy, że jestem tolerancyjna w tej kwestii bo uważam tak :ok, chcesz Colina, miej go, ale pisz imię po polsku czyli Kolin. Dla mnie Nicola to Nicola, a Nikola to Nikola, czy moje imię czyta się Dżoana? Nie! Czemu? Bo polski alfabet czyta się po polsku. Żyjemy w Polsce i chwalmy co nasze. Ja ogólnie jestem przeciwna angielskim wtrąceniom, wszelkim deadlinom i innych gów**, nie jestem gęsią, umiem dobrze mówić po angielsku bo mam zdany CAE, ale moim ojczystym językiem jest polski i jestem z tego dumna. :)
    Nie bijcie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony Cię rozumiem ale z drugiej nie. Napisać Colin przez "K" to jak napisać Grzegorz przez "Ż''.
      Ja nie twierdzę że polskie imiona są brzydkie,bo są piękne(oczywiście nie wszystkie)ale uwierz mi mieszkając za granicą patrzysz po pierwsze na imiona które są łatwe w pisowni i wymowie w obu językach (u mnie to Polski i Angielski) i nic tak nie wkurza jak durne pytania"Dlaczego nie Kubuś,Michaś,Zosia" odpowiedzi jest wiele ale jednym i moim zdaniem najważniejszym argumentem jest to że dając dziecku polskie imię i tak nikt prócz polaków go nie używa a dziecko ma mieszane w głowie dwoma cz trzema imionami. wyjaśnię to na przykładzie imienia Jakub. A więc teoretycznie Jakub, w domu Kubuś/Kuba a w szkole i tak będzie Jackob(czyt. dżejkob)przynajmniej tak to wygląda z mojej strony...no ale ja mieszkam w UK. Po za tym mi np. polskie imiona się nie podobały nigdy i od zawsze miałam lalkę Jessice. Nikt nie obraza Polaków dających polskie imiona, to dlaczego Ja jestem obrażana bo dałam synowi na imię Dennis i jaki toma związek z patologią?

      Usuń
    2. Ja jednak dalej obstaję przy swoim :), że w Polsce używamy polskiego alfabetu i wcale nie wymagam żeby nadawać dzieciom tylko polskie imiona (to byłoby bardzo trudne). Sama mam imię hebrajskie: Joanna, ale pisane po polsku i czytanie w polskim alfabecie, a nie po żydowsku, moja mama też nie ma słowiańskiego imienia bo Barbara, podobnie moja córka Melania. Tylko mój mąż ma słowiańskie imię: Wojciech. Przecież Colin w Polsce nie Kolin bo "c" się u nas nie czyta jako "k", cytuję siebie "Mieszkam w Polsce i naprawdę uważam, że Ziemowit to piękne imię, a Kevin to imię zza oceanu i niech tam pozostanie."
      Jasnym jest dla mnie, że mieszkając za granicą ciężko dać córze na imię Tolisława i nawet nie oceniam tych, którzy mieszkając w Niemczech dają synowi imię Helmut, bo to dla mnie zrozumiałe i nigdy tego potępiać nie będę, ale czemu mieszkając w Polsce mam cieszyć się imieniem, które pisze się inaczej niż czyta :P? Mam prawo mieć swoje zdanie na ten temat prawda?
      Nie bij :)

      Usuń
    3. Dlaczego mam bić? Jasne masz prawo mieć swoje zdanie,póki wyrażasz je tak jak teraz czyli w sposób kulturalny nie ma nic przeciwko. ba nawet lubię dyskutować:) Jeśli chodzi o imiona które się inaczej pisze niż czyta to zawsze jest z nimi problem,nie tylko w Polsce:) Dlatego ja mam małego Dennisa i problem z głowy,gdziekolwiek nie pojedzie zawsze będzie Dennis tak jak ja zawszę będę Aleksandra:)

      Usuń
    4. :) też lubię podyskutować, ale zauważyłam, że ostatnio ludzie każde zdanie odbierają jako atak na siebie (szczególnie w grupach tematycznych na FB :P ). Ja nie chcę denerwować blogerów bo wiem ile samo blogowanie kosztuje stresu, czasem i ja sama źle odbieram niektóre komentarze i kiedyś zdarzyło mi się zareagować nie tak jak powinnam :). Dlatego staram się tak formułować wypowiedź, żeby nikogo nie urazić, ale to słowo pisane, z nim bywa różnie...

      Usuń
    5. Spoko-loko ja z tych mało nerwowych :) Choć porównywanie mnie do patologi bo młodziak ma na imię Dennis mnie wkurza :) Co do grup na fb...z większości rodzicielskich zrezygnowałam

      Usuń

Prześlij komentarz

A co Ty o tym myślisz?