Znałam kiedyś dziewczynkę uwięzioną w ciele kobiety.

           Znałam kiedyś dziewczynkę, dziewczynkę zamkniętą w ciele dorosłej kobiety. Miałam kilka do kilkunastu lat, gdy mieszkała na podwórzu obok. Była duża i otyła, a jej twarz miała specyficzny wygląd. Gdy miałam 6 czy 7 lat czasem bawiłam się z nią i nie do końca wiedziałam, dlaczego starsze dzieciaki z podwórka wyśmiewają dziewczynę. Owszem ubierała się inaczej, była otyła, ale chciała się z nami bawić, była miła, nikomu nie wadziła. Gdzieś tam podświadomie czułam, że jest inna. Była niewiele młodsza od mojej mamy, nie pracowała, nie miała męża, dzieci. Wciąż mieszkała z rodzicami i rysowała obrazki całkiem podobne do moich.

Im byłam starsza tym więcej rozumiałam, wiedziałam, że jest chora, ale 15 lat temu mało kto uświadamiał dzieci czym jest Zespół Downa. Kiedy zapytałam mamy jak to jest, że ona jest dorosła a jednak zachowuje się jak dziecko. Później już wiedziałam, że ona jest trochę jak Piotruś Pan i nie dorośnie nigdy, choć będzie się starzeć. Nie będę kłamać i wybielać siebie mówiąc, że nigdy się z niej nie śmiałam, zdarzało się. Nie raz. Wiem, to złe i przykre, ale chyba nie do końca rozumiałam co jej jest. Dziś też nie jestem ekspertem od tej choroby, ale wiem, że śmiać się nie wolno, że inny nie znaczy gorszy a wyjątkowy.

Z czasem wyprowadziłam się z tamtej ulicy, dzielnicy, w inną część miasta. Czasem zdarzyło mi się spotkać mamę tej dziewczynki. Widziałam, że jeździ do specjalnego ośrodka, bo starzejąca się matka nie ma sił się nią zajmować.

Zastanawiałam się co się z nią stanie, gdy rodzicom skończą się dni. Tak zwyczajnie.

Późnej wyjechałam setki kilometrów od tamtego miejsca i nie wiem co dalej. Ta historia nie ma końca, a może po prostu ja go nie znam?

Ten post niczego nie uczy, w niczym nie pomaga, nie uświadamia czym jest Zespół Downa. To tylko historia, którą chciałam opublikować a dzisiejszy dzień jest na to idealny.


Komentarze

  1. Bardzo ładnie,że pomyślałaś,żeby zadedykować postom Osobom z ZD obchodzącym dzis swoje święto!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

A co Ty o tym myślisz?