Brytyjskie Primary School
bardzo różnią się od naszych szkół podstawowych. Według mnie mają wiele
plusów, ale też minusów. Dziś będzie o plusach, o tym, co mi się podoba
i co uważam za dobre dla dzieci.
Do pierwszej klasy idą 5 latki, ale już rok wcześniej w reception (odpowiednik zerówki) dzieci uczą się pisać, czytać, liczyć, rozpoznawać figury i bryły geometryczne. Zaczynają również Przygodę z dodawaniem i odejmowaniem. Kilka razy zdarzyło mi się usłyszeć, że to zabieranie dzieciństwa, jednak z moich obserwacji wynika, że większość dzieci lubi chodzić do szkoły. Dodatkowo nauka jest w formie zabawy, nikt nie wymaga, by dzieci siedziały cicho w ławkach, a wiadomo, że im dziecko młodsze, tym łatwiej wiedze przyswaja.
Czyli mundurki, Takie pełne, zazwyczaj spodnie/spódniczka/ sukienka, bluzka/koszula z kołnierzykiem i bluza lub sweterek. Dla mnie to zbawienie nie tylko nie ma mowy o smutkach, bo kolega miał lepszą bluzę czy buty (tak w wielu szkołach, buty również muszą być „szkolne”), ale tez skończyło się poranne marudzenie, w co się ubrać. Młody wstaje i wie, że do szkoły musi nosić mundurek. Nasza szkoła wymaga również, żeby kurtki były czarne, szare bądź granatowe :)
A mianowicie to, że dzieci zaczynają i kończą lekcje codziennie o tej samej godzinie. Mnie to pasuje i uważam, że dziecku też łatwiej się przystosować do rannego wstawania, gdy zawsze to ta sama godzina. Co więcej, myślę, że również prace łatwiej dopasować, gdy dziecko codziennie kończy lekcje o 15:00.
Brak ogromnych plecaków, miliona ciężkich książek i zeszytów. Jedyne co noszą to teczkę zwaną school bag. Książki do czytania przynoszą ze szkoły, jedna książka to jedno opowiadanie, a nie cały podręcznik do czytania. Jest jeszcze zeszyt do pisania literek i czasem pomoce np. karteczki z obrazkami wyrazami do nauki, Wszystkie zadania do zrobienia w domu dostają na wydrukowanych kartkach, które później zostają wklejone do zeszytu w szkole, zeszyt ten dostaje „na pamiątkę” pod koniec roku szkolnego.
Nie wiem, czy tak jest w każdej szkole, ale w każdej, którą znam. Wybór dań. U nas to 4-5 dań do wyboru (codziennie). Zawsze jest coś z kuchni angielskiej, kanapka, jacket potato, coś na ostro z dań wschodnich i kuchnia wegetariańska. Myślę, że każde dziecko znajdzie coś dla siebie. Ponadto ku uciesze uczniów do każdego dania jest deser. Galaretka, ciasto, ciasteczka, lody, budyń... codziennie coś innego. Plus też za Wodę w sali, którą dzieci mogą pić podczas lekcji, podobnie jak owoce i warzywa, które zawsze są w sali.
W wielu szkołach są osobne wejścia. Osobno wchodzą do szkoły dzieci z Nursery, reception i pierwsza klasa razem, później druga klasa, a dzieci w klasach 3-6 wchodzą prosto do swoich sali. Dla mnie duży plus, bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić tego tłumu, gdyby wejście było tylko jedno, tym bardziej że teraz wjeżdżam do szkoły wózkiem.
1. Wczesne rozpoczęcie edukacji.
Do pierwszej klasy idą 5 latki, ale już rok wcześniej w reception (odpowiednik zerówki) dzieci uczą się pisać, czytać, liczyć, rozpoznawać figury i bryły geometryczne. Zaczynają również Przygodę z dodawaniem i odejmowaniem. Kilka razy zdarzyło mi się usłyszeć, że to zabieranie dzieciństwa, jednak z moich obserwacji wynika, że większość dzieci lubi chodzić do szkoły. Dodatkowo nauka jest w formie zabawy, nikt nie wymaga, by dzieci siedziały cicho w ławkach, a wiadomo, że im dziecko młodsze, tym łatwiej wiedze przyswaja.
2. School uniform
Czyli mundurki, Takie pełne, zazwyczaj spodnie/spódniczka/ sukienka, bluzka/koszula z kołnierzykiem i bluza lub sweterek. Dla mnie to zbawienie nie tylko nie ma mowy o smutkach, bo kolega miał lepszą bluzę czy buty (tak w wielu szkołach, buty również muszą być „szkolne”), ale tez skończyło się poranne marudzenie, w co się ubrać. Młody wstaje i wie, że do szkoły musi nosić mundurek. Nasza szkoła wymaga również, żeby kurtki były czarne, szare bądź granatowe :)
3. Godziny zajęć
A mianowicie to, że dzieci zaczynają i kończą lekcje codziennie o tej samej godzinie. Mnie to pasuje i uważam, że dziecku też łatwiej się przystosować do rannego wstawania, gdy zawsze to ta sama godzina. Co więcej, myślę, że również prace łatwiej dopasować, gdy dziecko codziennie kończy lekcje o 15:00.
4. Wyprawka
Brak ogromnych plecaków, miliona ciężkich książek i zeszytów. Jedyne co noszą to teczkę zwaną school bag. Książki do czytania przynoszą ze szkoły, jedna książka to jedno opowiadanie, a nie cały podręcznik do czytania. Jest jeszcze zeszyt do pisania literek i czasem pomoce np. karteczki z obrazkami wyrazami do nauki, Wszystkie zadania do zrobienia w domu dostają na wydrukowanych kartkach, które później zostają wklejone do zeszytu w szkole, zeszyt ten dostaje „na pamiątkę” pod koniec roku szkolnego.
5. Lunch
Nie wiem, czy tak jest w każdej szkole, ale w każdej, którą znam. Wybór dań. U nas to 4-5 dań do wyboru (codziennie). Zawsze jest coś z kuchni angielskiej, kanapka, jacket potato, coś na ostro z dań wschodnich i kuchnia wegetariańska. Myślę, że każde dziecko znajdzie coś dla siebie. Ponadto ku uciesze uczniów do każdego dania jest deser. Galaretka, ciasto, ciasteczka, lody, budyń... codziennie coś innego. Plus też za Wodę w sali, którą dzieci mogą pić podczas lekcji, podobnie jak owoce i warzywa, które zawsze są w sali.
6. Osobne wejścia
W wielu szkołach są osobne wejścia. Osobno wchodzą do szkoły dzieci z Nursery, reception i pierwsza klasa razem, później druga klasa, a dzieci w klasach 3-6 wchodzą prosto do swoich sali. Dla mnie duży plus, bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić tego tłumu, gdyby wejście było tylko jedno, tym bardziej że teraz wjeżdżam do szkoły wózkiem.
Tyle by było na temat plusów, pamiętajcie tylko, że to moja subiektywna opinia. To, co dla mnie jest super, niekoniecznie będzie takie dla innych rodziców. Dennis od września zaczyna pierwszą klasę!
Jakie plusy widzicie w szkołach, do których chodzą wasze dzieci?
PS. O minusach możecie przeczytać tutaj.
Jakie plusy widzicie w szkołach, do których chodzą wasze dzieci?
PS. O minusach możecie przeczytać tutaj.
Z wszystkimi twoimi plusami się zgadzam. Szkoda, że u nas tak nie jest. Szczególny dramat u nas to obiady.
OdpowiedzUsuńAż tak niedobre? Mój syn raczej wybredny więc ciesze się, że jest tak a nie inaczej
UsuńSwietnie tam maja. T wlasnie bym chciala zeby wyglada polska szkola... a tutaj coraz gorzej.
OdpowiedzUsuńCo do obiadów... to chyba zależy od przedszkola, bo znam wiele, gdzie naprawdę jest mega :)
OdpowiedzUsuńto prawda, w mojej szkole też były dobre, nie zmienia to faktu, że dziecko wyboru nie ma i jak trafi na dzień gdzi jest jedzenie, którego nie lubi to jest kłopot.
UsuńOd zawsze podobały mi się brytyjskie szkoły. Mam wrażenie, że zupełnie inną mentalność mają tam zarówno uczniowie, jak i nauczyciele.
OdpowiedzUsuńW szkole mojego syna obiady są bardzo dobre, ale niestety mój syn ma ogromną wybiórczość pokarmową i rzadko coś zjada. Gdyby był wybrór może częściej by mu coś podpasowało :)
OdpowiedzUsuńo właśnie o to chodzi u mojegoto samo, mało potraw lubi ;)
UsuńŚwietny post-za czasów kiedy byłam mała u mnie obiady w szkole nie były dobre:/ :)
OdpowiedzUsuńNie mam własnych dzieci, ale w wyniku gwałtownych zmian wprowadzanych przez polskie ministerstwo edukacji miałam nieprzyjemność nosić mundurek przez dwa lata. Wspominam to jako jedną z bardziej przykrych rzeczy. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że będę zajować się modą. Ubrania nosiłam zwykłe, przeciętne, ale kiedy przyszło mi ubierać się w poliestrowy mundurek, który nie miał szans odprowadzać potu (a dzieci znane są z tego, że są dość ruchliwe), byłam załamana. alej jestem, kiedy o tym myślę.
OdpowiedzUsuńteż miałam okazje nosić ten Polski mundurek, daleki był on od Brytyjskich. tu naprawde są fajne i widze po synu, że wygodne. Co wiecej dzielą się na letnie i zimowe więc nie ma mowy o biegającym przepoconym maluchu
UsuńZabieranie dzieciom dzieciństwa przez wczesną edukację to argument dobry w przypadku szkolnictwa w Polsce. Tutaj wspominasz, że dzieciaki uczą się poprzez zabawę i to jest jak najbardziej ok ;)
OdpowiedzUsuńSpróbuj to wprowadzić w Polsce to Cię zakrzyczą i zagryzą - kiedy dorośniemy do takich rozwiązań?
OdpowiedzUsuńmyślę, że nigdy. z moich obserwacji wynika że Polska pod tym wzgląedm się cofa. 6latki znów do zerówki, bo rodzice na siłe odraczali. Powrót 8 klasowej podstawówki... krok za krokiem, tyle, że w tył.
Usuń